Wolność Nibeneth cz. 2
Komentarze: 1
Gdy wróciła do domu matka Nibeneth zaczeła na nią krzyczeć:
-Coś Ty dziecko najlepszego zrobiła??????? !!!!!! Tak sie nie robi.! Teraz Hergul myśli, ze go nie chcesz!!
- Bo to prawda mamo ja nie chcę być z nim, ja go nie kocham.
- ale teraz tutaj miłosć nie ma nic wspólnego z tym. Ja jestem córką twojego dziadka a on był królem i ja jako jego córka ożeniłam się z synem innego króla z innej wioski, zeby między nami był pokuj!!! Jesteś córką swojego ojca a on jest teraz królem więc nie marudź i nie mów mi tu że go nie kochasz!!!!
-Czyli ożeniłaś się z tatą tylko dlatego, ze Ci kazali a nie dlatego, ze go kochałaś??
- Nie mów tak do mnie!!!! - i wtedy matka uderzyła swoją córkę w twarz a ona upadła na ziemię
- Córko co ty najlepszego wyprawiasz?! - do pokoju wszedł dziadek podszedł do mnie uklęknął i mnie przytulił - Nie tak Cię wychowałem ! Jak możesz ją bić, jesteś dobrym elfem a nie złym jak mogłaś ją uderzyć ?? Jak mogłaś?? zejdź mi z oczu. - matka stała i patrzyła i powoli oddalała się, gdy całkiem znikła za filarem.
-Straż do mnie!! -do pomieszczenia weszło dwóch uzbrojonych strażników, a dziadek powiedział do nich :
- Idzcie znajdźcie mi Saronga i powiedźcie mu, że ma czekać na mnie w moim pokoju i macie go przyprowadzić nie ważne co robi!!! odejść!!!
- kochanie czemu matka cię uderzyła??
- bo rozmawiałysmy o tym Hergulu i o tym, że mam za niego wyjść i powiedziałam mamie, że go nie kocham i nie chcę za niego wyjść.
-no dobrze tylko nie płacz - zmęczona jesteś? Chcesz isć spać?
- Tak dziadku
- dobrze kochanie - dziadek wstał i zaniósł mnie nie do mojego pokju tylko koło swojego pomieszczenie, które było jego miejscem do myślenia i ważnych rozmów. Położył mnie do łóżka i przykrył kołdrą. Jeszcze widziałam jak wychodzi, ale po chwili usnełam
Gdy się obudziła był ranek, ale nie była w tym pokoju gdzie dziadek ją przynisł, był całkiem inny, przez okno wpqdały promienie słonća. Był piekny, urządzony w takim stylu jaki lubi i sa tam rzeczy, które lubi robić; rysować, pisać różne wiersze o swoich uczuciach i tak dalej. Ma stojak i może malować obrazy i inne rzeczy. wstała i poszła do drzwi i wyszła z pokoju i to był pokuj dziadka ten w którym często siedział. I był tu tata i dziaek siedzieli w fotelach przy kominku i palili fajki i rozmawiali. nie zauważyli chyba jak weszła i chciała delikatnie nastraszyć dziadka. Po woli i cichutku szła w jego stronę i już wyciagała ręcę żeby mu założyć na oczy gdy powiedział:
- nie uda Ci się
- eh no ale próbowałam. Hej tatusiu - podbiegła i przytuliła go i dała całusa
- Hej kochanie ty moje najdroższe, Wiesz, że liczy się dla mnie twoje bezpieczeństwo i żebyś była szczesliwa tak??
- tak tatusiu, ale ja nie chcę was zawiesć.
- Nie chcesz wyjsc za Herugula??
-Tatusiu nie chcę, ale jeżeli od tego zalezy szczęście i bezpieczeństo naszych mieszkańców to zrobie to, nawet jeśli mam cierpieć. dla dobra ogółu się poświęcę.
-moje kochane dziecko, Eh mieliśmy narade z wioską hergula i nie wyjdziesz za niego. Ja nie chcę, zebyś była nieszczęśliwa i to postanowiłem. nie rozumiałem, twoja matka mówiła, że chcesz za niego wyjść.
- A czemu mam pokuj tutaj?? I gdzie mama??
- Bo tutaj będziesz bezpieczna a mama musiała wyjechać, na jakiś czas. Nie mogła tutaj zostać, wyjechała do innej wioski. Odpocząć musiała.
- ale przecież mi nic dziadku nie grozi jestem bezpieczna tak?
- tak kochanie. A tutaj pokuj masz ponieważ ja chcę mieć więcej czasu dla ciebie. A tamta cześć jest w remoncie i tam pilnują ja strażnicy i proszę nie chodź tam zrobisz to dla mnie?
-Dobrze dziadku. A mogę teraz isć się przejść?
- i pewnie idziesz daleko nad rzekę hym..?
- Skąd wiesz?? Sledzisz mnie?? Noa pewno tak ;( - zrobiła się bardzo smutna - a ja myślałam, ze jestem tam sama ;(
- ależ jesteś nie badź smutna, zobaczyłem cię przypadkiem jak wracałem z narady z innej wioski, ale mnie nie widziałaś i z dziadkiem raz tylko byliśmy tam, żeby zobaczyć czy nic ci tam nie zagraża i zakazaliśmy tam innym chodzić i jesteś tam sama
- oj dziękuję tatusiu - przytuliła go bardzo mocno - kocham cię
- Ja ciebie też
- mogę już isć? Bo chcę pomysleć o tym wszystkim ;]
- ale pamiętaj teraz nie zawiedziesz mnie w niczym. Rozumiesz...?
- dziekuję dziadku Tak rozumiem - uśmiechneła się i wyszła
- Dobrze tato. - wyszła z pokoju i poleciała nad wioską i była nad rzekąi ździwiła ją jedna rzecz.
Tu gdzie ona siedziała, był wianek z tych kwiató i pomyślała, ze tato z dziadkiem je znaleźli i zrobili to. Ucieszyła sie bardzo i usiadła na traiwe i myślała.
Siedziała tak długo zwierzęta ją lubiały i bawiła się z nimi. Nibeneth jako elf miała doskonały słuch. I słyszała, ze ktoś się tutaj w pobliżu kręci. Ostrożnie wstała i odsłoniła lekko gałęzie, żeby zobaczyć kto tam chodzi. I to był on.
miał niebieskie oczy i był po prostu piękny. Odwrócił się w jej stronę, ale Nibeneth odruchowo nie patrzyła już i schowała się, zeby jej nie widział, ale on szedł w jej stronę i odchylił gałązki i zobaczył ją, a ona jego w ich oczach rozbłysła iskra nadzieji.
-Kim jesteś i co ty tutaj robisz? - spytała go
- Jestem Erloth mieszkam za tą rzeką i siedzę nad rzeką i te kwiaty płyneły pojedyńczo i zaciekawiło mnie kto je puszcza i każdego zbierałem i zrobiłem wianek ale nie pamiętam gdzie go zostawiłem. A ty kim jesteś?
- Jestem Nibeneth i pochodzę z tej wioski i to ja puszczam te kwiaty. I znalazłam twój wianem, przepraszm nie wiedziałam, ze jest twój - i wyciągneła w jego stronę rękę z wiankiem. Erloth wziął go i wtedy ich dłonie się spotkały i Nibeneth szybo zabrała rękę, a on się uśmiechnął. Miał boski usmiech. Podszedł do niej i założył jej go na szyję i wyciągnął włosy i powiedział:
-Tobie bardziej pasuje niż mi.
- Dziękuję- popatrzyli sobie w oczy i usłyszeli jakiś dzwięk.
- to mój ojciec mnie wzywa eh musze już isć miło było Cie poznać. Ukłonił sie pocałował ja w rękę i odleciał w swoją stronę z nurtem rzeki.
- Mi też było było... - zarumieniła się i uśmiechnęła.
Dodaj komentarz