Komentarze (0)
Wracała do domu i myślała o tym chłopaku. Widziała różne osoby, kiedy przyjezdzali na spotkania do dziadka i taty. Ale przynajmniej wiedziała, że to nie jest elf leśny tylko wodny elf. Do nich miała szacunek, bo dziadek wiele jej opowiadał o innych rasach elfów i ich czynach. Bardzo chciała poznać kogoś z ich rasy. I poznała Erlotha. Wracając do domu spotkałała Irith swoją najlepsza przyjaciółkę
-Hej lecimy dzisiaj nad złote jeziorko lecisz z nami??
-Nad jezioro powiadasz. Chętnie, ale znasz moją mamę, chociaż czekaj. Spytam dziadka i polecę z wami. - to przylećcie po mnie dobrze??
- No okey . Na reszcie będziemy całą ekipą idź pogadaj z dziadkiem - uśmiechnęła sie i odleciała a Nibeneth ruszyłam w kierunku domu. Weszła do pałacu i nikogo nie było nawet straży. Stanęła na srodku pałacowego holu i słuchała..... - krzyknęła: Dziadku, tato jest tu kto?? - rozległ się jej głos a po chwili znowu cicza nikt jej nie odpowiedział, Hmm... dziwne pomyślała i poszła do pokoju. Weszła do pokoju dziadka i na fotelu siedział dziadek i palił fajkę i patrzył w kominek.
-jesteś dziadku a ja cię szukam wszędzie - podeszła dała mu buziaka w policzek
-Och przepraszam kochanie zamyśliłem się, a ja cały czas tutaj jestem. a coś się stało?
- No chciałam iść z przyjaciółmi nad złote jeziorko czy mi pozwolisz??
- Tak mozesz isc, ale nie będziesz zła jeżeli pójdzie tam też 2 strażników.
-jeżeli będą stać i obserwować i nie bedą stać przy mnie centralnie jeżeli nic się nie będzie działo?
- dobrze kochanie to kilku ich tam wyślę.
- ale nie więcej niż 8 strażników
- dobrze
- kocham cię dziadku :*.
Poszła do pokoju wzieła kartkę i ołówek i narysowała
myślała długo o tym chłopaku o Erlathu. Nie rozumiała tego dlaczego po takiej krótkiej chwili czuje się tak jakos dziwnie, nie rozumiała o co chodzi, Co on takiego w sobie ma. Przyszli po nią znajomi. Wyleciała pożegnała sie z dziadkiem i polecieli nad złote jeziorko
Odbywało się tam coś dziwnego, bo było dużo elfów różnych i był tato i dziadek i strażnicy, ale Nibeneth nie była ździwiona tym, że dziadek był tam szybciej niż ona, ale nie chciała podejsć do dziadka. Przeszliy obok, ale dziadek i tak zauważył, bo jeden strażnik powiedział Nibeneth, ze dziadek mówił, ze mam do niego nie podchodzić, bo to może mi zagrażać, bo nie wiadomo co się wydarzy. No więc czuła się jak zwykły elf, nie z żadej ważnej rodziny. I Pływała i bawiła się z przyjaciółmi i oni chcieli płynąć na dystans, ale Nibeneth była już zmęczona i poszła na brzeg usiadła na trawie a nogi zamoczyła w wodzie. I poczuła, że ktoś za nią stoi, bo zrobiło jej się zimno. Odwróciła się i zobaczyła jego:
- A czemu Ty tu tak sama siedzisz?? - spytał nieznajomy chłopak
- Nie jestem sama, bo ty tu jesteś prawda? - słodkim głosem powiedziała Nibeneth i bardzo ładnie się uśmiechnęła do niego, a on go odwzajemnił. Dziadek przyglądał się cały czas Nibeneth i zamrugał dwa razy co oznaczało czy nic nie grozi, ale udawała, że odgania muszkę co koło niej lata i kiwnęła głową, ze nic jej nie grozi a chłopak zapytał:
- A ty czemu nie pływasz z nimi?? - zapytał spokojnym głosem i uśmiechnął się i usiadł obok, Nibeneth odwzajemniła uśmiech i odpowiedziała:
- a no bo oni chcą płynąć dalej a ja pływam dobrze, ale się szybo męczę,
- Rozumiem, nie masz jeszcze kondycji heh to tak jak ja.
Popatrzyli sobie w oczy i on wyciągnął rękę w jej kierunku i dotknął jej policzka i palcem ust i wiedział, ze jej jeszcze nikt nie skradł pocałunku, że nikt jeszcze nie poczuł jak ona smakuje i przybliżał, głowę, zeby ją pocałować, i w tym samym momencie jej tato chciał podejść do nich ale dziadek go zatrzymał i powiedział, że powinien jej zaufać. A Nibeneth powiedziała spokojnie i nawet się nie ruszyła:
- A ty co chcesz zrobić??
- eh... No wiesz...- cofnął rękę - chciałem cię pocałować
- wiem, ale ja nie chcę się całowac z kims kto nawet się nie zapytał o moje imię ani się sam nie przedstawił
- No przepraszam jestem Myiius Moswadrenite - oj pomyślała, że on jest synem króla i mój ojciec chce z nimi zawrzeć pokuj i on nie moze się dowiedzieć kim jestem. - a Ty kim jesteś...?
- A ja jestem tajemnicą - bardzo się ucieszył jak to usłyszał:- no to bardzo się cieszę i przynajmniej wiem, że bedę w przyszłosci miał powód żeby do ciebie zagadać.
- No ale nie wiadomo czy nie widzisz mnie ostatni raz.
- czemu..? A no i tak sam niedługo wyjeżdżam a jestem tutaj, bo ojciec i tak każe mi jechac z nim. A ja tak nie chcę, od zawsze mnie trzymali w domu i nigdzie nie pozwolili wychodzić...
- ... a teraz mama wyjechała i wszystko możesz...
- dokłanie tak samo mam. A skad wiesz??
- ..a nie wiem tak domyślam się, bo gdzieś to już słyszłam
-aha. no a to jest paskudne uczucie. Ale zaczyna mi się podobać to wszystko. Przynajmniej mogłem poznać Ciebie, taką piękną uroczą, tajemniczą dziewczyną.
- heh dziękuję, ty też jesteś bardzo fajny i miły. Coć troszke zapominalski - oboje się zaczeli śmiać
- wiesz fajnie mieć osobę, która mnie rozumie, ale szkoda, ze nie poznamy się blizej.
- ... no szkoda - och ten dziadek, jak on mógł mi to zrobić, ale obiecałam mu i nie mogła go zawieść pomyślała Nibeneth. - ja musze już isć, bo moi przyjaciele wychodzą. na razie
- do zobaczenia...gdy byłam już z nimi to Agascire zapytał mnie:
- wiesz kto to był??? dlaczego z nim rozmawiałaś?? Jesteś normalna??
- Tak wiem kto to był. ale co to ma wspólnego??
- ma bardzo dużo, bo za niedługo oni wszyscy do nas się zjada i dlatego tak przygotowujemy nasze miasto. Rozumiesz? Nie mozesz tak sobie po prostu z nimi teraz rozmawiać ja się boję o Ciebie. Zrozum to.
- no wiem przecież i jestem ostrożna i nie powiedziałam mu jak się nazywam - pokazała mu język - i dziadek mi ufa i ty tez może powinieneś zacząć
- no ja ci ufam, ale się martwię i boję o Ciebie. przecież wiesz o tym. ale jego ojciec i wuj chcieli kiedyś, zebyście się pobrali, ale zauwazyli ze to nie daje wam szczęścia takie siedzenie w domu wiec już teraz nie będą ingerować w wasze życie. Ale widać dobrze wam się rozmawiało. Eh no...
Podeszła i pocałowała go w policzek - nie martw się proszę dam sobie radę. - uśmiechnął się do niej.
- dobra zwijamy się do domu juz, bo nie chcę tutaj już siedzieć - powiedział Lulino - eh ja to mam pecha.
- No a może szukasz tam gdzie nie trzeba, a nie patrzysz się tu gdzie ktoś Cię kocha? - powiedziała Coloka, która jest w nim zakochana, ale nie ma odwagi, zeby mu o tym powiedzieć.
- Na pewno nie, nikt mnie nie chce jestem sam i zawsze już tak będzie. nie mam po co żyć.
- eh no nie przesadzaj - powiedziała Niebeneth - my wszyscy cię potrzebujemy
Gdy już zaczynali ruszać do domu Nibeneth zauważyła Erlotha, ale on rozmawiał z jakąś dziewczyną i jej nie zauważył. Podszedł do niej Lulino i zapytał:
- A więc to on..?
- Tak on, ale widać do każdej nowo poznanej dziewczyny tak zarywa i każda o nim myśli.
Podeszła do nich Siliverka
- o kim rozmawiacie?? o Łał.... Jaki on ładny
- No wiem o tym ... - powiedziałam i już całkiem straciłam nadzieję na wszystko i wgl, że mogłam mu się podobać.
- Idę do niego zagadać - Lulino chciał złapać ją za rękę i powiedział: - nie!! zostaw go - ale wyrwała się i w przeciagu kilku chwil on rozmawiał tylko z nią. Widac bardzo przypadli sobie do gustu, bo był bardzo uśmiechnięty i bardzo dobrze im się rozmawiało. Nagle podniósł wzrok i popatrzył na Nibeneth, ale ona odwróciła się i powiedziała do Luliniego:
- wołaj ja i idziemy. - podeszła do reszty przyjaciół i przysłuchiwała się ich rozmowie i zaczeła z nimi rozmawiać, gdy podeszła do nich Siliverka z Erlathem i on powiedział domnie:
- możemy porozmawiać??
- Nie możemy ja wracam do domu właśnie z przyjaciółmi. Nie mam czasu na rozmowę, a widać Ty nie masz czasu, bo koleżanka na Ciebie czeka
- Witaj Erloth - powiedział kuzyn Nibeneth - dawno się nie widzieliśmy
Erlath go zmierzył i w jego oczach widać było złość.
- to wy się znacie?? - zapytała nibeneth
- Tak, pokłóciliśmy się bardzo i nie lubimy się - powiedział kuzyn - jesteśmy teraz wrogami i to przez dziewczynę
- Ona była głupia, zapatrzona w siebie ksieżniczka eh miałem jej dosyć już i ten jej piskliwy śmiech
To była ona. Piękna, tajemnicza, zarozumiała zołza. Bardzo się nie lubiły z nibeneth. Od kąd się poznały nie przypadły sobie do gusty teraz się mijają. Nibeneth uważa że Wivienth to rozpieszczona zapatrzona w siebie osoba która uważa sie za najpiękniejsza i najcudowniejszą osobę na świecie. Są różne i dlatego się nie lubią. Ona też tam była, ale nie patrzyły na siebie wprost mierzyły się wtedy gdy ta druga właśnie nie patrzyła. Nibeneth powiedziała, ze idą i poszli zostawiając Erlotha samego. Ja szłam ostatnio i powiedziałam mu :
- idź sobie do tamtej ładnej dziewczyny - pokazała mu język
- czyli zazdrosna jesteś - uśmiechnął się Ertloth
- heh.. - wzruszyła ramionami i się uśmiechnęła i poszła już się nie odwracając.