Komentarze (0)
Kilka dni później Nibeneth stała na balkonie swojego pokoju i myslała o Erlothu i nie widziała co ma już robić. Na około niej na posadzce balkonu leżały obrazki które przedstawiały ją i Erlotha i różne inne.
I zauważył ją Lulinio i podleciał do niej i spytał:
- A o czym tak rozmyślasz? - kucnął i oglądał jej rysunki. - Ty dobra w tym jesteś wiesz o tym?
- A co?? No tak wiem, choć czasem mi nie wychodzi.
- oj no rozumiem, ale wiesz. Wiesz to jest Erloth jeśli sie nie mylę,
- Tak to jes on eh ale co ja sobie wyobrażam, bo on jest idealny i podoba się dziewczyą a ja pewnie nie mam żadnych szans u niego. Eh...
- Wiesz wydaje mi się, ale czy ty sie czasem nie zakochałaś w nim??
- A jak to się objawia?
- No właśnie tak jak teraz Ty to masz.
- Ale ja nie jestem dla niego on jest jakimś elfem eh na pewno już zaręczony jest z jakąś ładną, zabawną elfką a o mnie nie pamięta wcale
- Jesteś fajna i ładna i nie mów tak. Tylko szkoda, że nie pokochałaś kogoś takiego jak Ja..;d
- no och co ja najlepszego zrobiłam - zaczeliśmy się śmiać. - dziękuję i go przytuliła, a Lulinio zauważył, że całyczas tej rozmowie przysłuchuje się jej kuzyn. I on kiwnął mu głową, zeby sobie poszedł, a Lulinio powiedział:
- dobra ja lece muszę mamie pomóc dom sprzatać przed tym całym świętem eh. trzymaj się i pamiętam wszystko będzie dobrze narazie - pomachał jej i odleciał
Nibeneth zaczeła zbierać swoje obrazki i włożyła je do teczki i wszedł Agascire.
- Hej kuzynie. Co Ty tutaj robisz?? Miałeś wyjechać przecież
- Tak miałem - Nibeneth od razu wyczuła w jego zachowaniu, że coś jest nie tak z nim. Był jakiś inny, dziwny, czuła że jest zły.
- Dlaczego jesteś zły?? Co ja zrobiłam źle??
- nie jestem zły - zaświecił się jego medalion długowieczności co oznaczało że kłamie - no ale nie na ciebie ty nic nie zrobiłaś - i znowu się zaświecił
Nibeneth się rozpłakała - co ja zrobiłam dlaczego jesteś na mnie zły??
- Nibeneth nie płacz, Agascire Cię kocha miłością najszczerszczą i jest zły, że Ty jego nie kochasz - dziadek nie spodziewanie pojawił się na balkonie - chodźcie do środka muszę z wami porozmawiać. weszli i usiedli na łóżku a dziadek zamknął drzwi balkonowe i powiedział:
- musisz wyjechać i wiesz o tym, musisz jechać do rodziny Buletich i wrócisz z nimi tutaj
- tak wiem jakie mam zadanie dziadku
- Ty natomiast Nibeneth eh miałem ci powiedzieć wczesniej ale jakoś nie było czasu i nie wiedziałem jak ci to powiedzieć.Wiesz że mamy niedługo święto i przyjedzie tutaj wiele różnych młodzieńców i będziesz musiała wybrać jednego żeby to był twój małżonek.
- ale ja mam dopiero 16 lat a wiesz ze to jest za wcześnie przecież muszę skonczyć 19 i do tego czasu mam wybrać jakiegoś elfa, a jak nie znajdę to ozenię się z kuzynem.
- No właśnie dziad..
- Cicho bądź!! No właśnie nie rozumiesz nadchodzą złe czasy i musimy się łączyć, a że akurat my jako nasza osada i mamy wiele przyjaznych sojuszy zawartych to z nami chcą wszycy być, ale każdy ma syna a ja mam jedną wnuczkę i poznasz i z tym z którym się zapoznasz i pokochasz z nimi bedziemy najbliżej. Ale wiesz to musimy już za niedługo ma się wdarzyć eh ciężko mi jest....
-Dziadku pamiętaj, ze dla mnie liczy się szczęście i bezpieczeństwo naszych mieszkańców pamiętasz Ty mnie tego uczyłeś
- Moja kochana wnuczka. Wiesz dorastasz i niedługo będziesz całkiem będziesz wyglądac jak dorosły elf eh jak ten czas szybo leci. no dobrze macie pięć minut zeby się pożegnać i przyjdź zaraz do mnie. Miłego dnia Nibeneth. - uśmiechnął się i wyszedł.
- no tak, wyjeżdżam dzisiaj i wracam dopiero na święto.
- No długo się nie zobaczymy.
-Nibeneth... - ale nie dokończył, bo przytuliła się do niego i się rozpłakała a on ją mocno odjął - nie płacz, no proszę Cię - pocałował ją w głowę - proszę, bo ja zacznę płakać. Niben
- Dawno tak do mnie nie mówiłeś Niben lubię to - popatrzyli sobie w oczy i Kuzyn chciał ją pocałować, ale nibeneth się nie zgodziła.
- Nie mogę przepraszam
- Wiem bo Erlathowi obiecałaś swój pierwszy pocałunek
- Skąd o tym wiesz??? - odsunęła się od niego i podeszła do okna popatrzyła daleko na horyzont i położyła dłon na oknie. Agascire podszedł do niej i położył ręcę na jej ramiona
- Nibeneth... Ja wiem, ze ty go kochasz i nie musisz tego ukrywać to widać a ja i tak to czuję.
- Ja go nie kocham to nie jest miłość
- Nibeneth nie oszukuj się ciagle o nim myślisz , rysujesz jego wszędzie jak ijest z tobą.
- Ale on nic domnie nie czuje i muszę się z tym pogodzić ma tę głupią i pustą eh nie chcę mówić jej imienia.
-Ale sama słyszałaś co on mówił na jej temat nie lubi jej, ale to jest jego... A ty nie wiesz kim on jest??
-wiem elf wodny i tyle. Nic o nim nie wiem.
-Rozumiem. - zasmiał się - nie masz się o co martwić - dał jej całusa w policzek - uśmiechnij sie, bo wtedy jesteś piękniejsza - szedł w strone drzwi i powiedział na koniec - ja i tak z nim się spotkam - zamnknął drzwi a nibeneth oparła się o szybę i myślała o wszystkim i o niczym.